2011/09/24

NAJWAŻNIEJSZE PŁYTY MOJEGO ŻYCIA (część 1.)


Post (1995), płyta mojej ulubionej islandzkiej artystki Björk. Wyśpiewała w niej całą gamę moich uczuć, zanim zdołałam się jeszcze dowiedzieć, że je mam. Odkrywałam ją własnym życiem. 


Lungs (2009), Florence and the Machine. Została wydana w czasie jednego z najszczęśliwszych tygodni mojego życia i wpadła mi w ręce zaraz po premierze. To była miłość od pierwszych dźwięków.


Midnight Boom (2008), the Kills, płyta o tym, jak bardzo niebezpieczna jest miłość.


Koniec Kryzysu (2008), Pustki. Kolejna z płyt, odkrywanych życiem. Gdy słuchałam ją po raz pierwszy nie miałam pojęcia o czym są te teksty, gdy słucham teraz, wiem już dokładnie.


The Flying Club Cup (2007), Beirut. Płyta której niedzielne, gorące, słoneczne, popołudniowe piękno odkrywam wciąż od nowa.

Reminder (2007), Feist. Mój ulubiony z kobiecych głosów, w mistrzowskim wydaniu. Ona ma flet w miejscu krtani.


Days to Come (2006), Bonobo. Moim zdaniem najlepsza płyta, tego czempiona stajni Ninja Tune.