2011/06/05

Sprytne

Dischidia rafflesiana
Epifity są to rośliny, które wykorzystują przestrzeń tworzoną przez inną roślinę do życia. Rosną przyczepione do kory, we wszelkiego rodzaju dziuplach, zagłębieniach, na powierzchni gałęzi i w rozgałęzieniach. Nie są zbyt często spotykane w klimacie umiarkowanym. Nie jest on dla nich szczególnie korzystny, głownie ze względu na małą wilgotność powietrza i krótki sezon wegetacyjny. Polska flora nie posiada ani jednej nasiennej rośliny epifitycznej (choć znane jest wiele epifitycznych mchów i porostów). Występują one natomiast bardzo licznie w klimacie tropikalnym. Tam dostępność wody nie jest czynnikiem limitującym, ponieważ utrzymuje się tam stale wysoka wilgotność powietrza. Atutem przeniesienia się na "wyższe piętra" jest lepszy dostęp do światła niż w dnie lasu. Nie jest to jednak rozwiązanie idealnie: problemem jest brak kontaktu z glebą, a co za tym idzie dostępu do  związków mineralnych. Rośliny więc są zmuszone do znalezienia alternatywnego źródła tych związków, potrzebnych do ich prawidłowego rozwoju.
Sprytne rozwiązanie "znalazła" D. rafflesiana. Posiada ona dwa rodzaje liści: typowo zbudowane liście prowadzące fotosyntezę i drugie przekształcone, wydęte w kształcie fasolowatej beczki, posiadające otwór od strony szypuły.

Fasolowate liście pełnią rolę kontenerów gromadzących martwą materię organiczną. Taki liść jest dogodnym miejscem dla kolonizacji np. przez mrówki. Zamknięta przestrzeń liścia jest łatwa do obrony. Razem ze swoją obecnością owady zawlekają materię organiczną, którą wykorzystuje roślina. Wypuszcza ona korzeń w głąb takiego liścia i pobiera  niezbędne dla siebie pierwiastki z odpadów nagromadzonych w liściu. Do liścia wpada też niewielka ilość wody deszczowej, którą również może być do dyspozycji rośliny.

2011/06/04

Piękna Heleno Witaj

Jest to transkrypt utworu z Płyty pub 700, muzycznego dokumentu o zrealizowanej przez Leszka Możdzera transoperze, adaptacji Snu Nocy Letniej Szekspira. Utwór ten łączy dwóch moich mistrzów. Leszka Możdzera, którego wielbię za kompozycje i pracę nad adaptacją. Oraz Szekspira, którego podziwiam za realistycznie przedstawić relacji między dwoma kobietami - grę zazdrości i podziwu.

Posłuchaj

Hermia: Piękna Heleno witaj, dokąd zdążasz?
Helena: Piękną mnie zowiesz? Odwołaj to słowo!
Ciebie Demetriusz kocha, tyś jest piękna!
Gwiazdy przewodnie oczy twoje.
Głos twój jak śpiew skowronka dla uszu pasterza,
kiedy głóg w pączkach a pszenica w runi.
Gdyby uroda była jak zaraza,
chciałabym wdziękiem twoim się zarazić.
Głosem twym śpiewnym, blaskiem twych oczu
i mową twoja słodką, jak melodia.
Gdyby świat cały moją był własnością,
wszystko bym dała ci, prócz Demetriusza.
Oświeć mnie, naucz jakim to sposobem
w niewolę wzięłaś Hermio jego serce.
Hermia: Często grymaszę, a jednak mnie kocha.
Helena: Gdyby uśmiech mój mógł tego dokonać.
Hermia: Ja go przeklina, a on wciąż zakochany.
Helena: Gdyby modlitwy moje mogły aż tyle.
Hermia: Ja nienawidzę go i nie kocham.
Helena: A ja za miłość mam tylko nienawiść.
Hermia: Czyż winna jestem, że taki szalony
Helena: Chciałabym tak grzeszyć.
Hermia: Nie martw się on mnie więcej nie zobaczy
jutro z Lizanderm chcemy uciec z miasta.
Lizander: Tobie Heleno odkryjemy wszystko,
Hermia: Jutro wieczorem gdy księżyc się przejrzy
Lizander: Srebrnym obliczem w tafli wód lustrzanej
Hermia: Przez bramy Aten
Hermia i Lizander: Pragniemy się wymknąć.


(Lizander i hermia wychodzą)

2011/06/03

Najlepszy film z Marilyn Monroe


Rolę Mariny w Książę i Aktoreczka (The Prince and the Showgirl) mogę uznać za najlepszą z pośród tych, które widziałam kreacje w wykonaniu Marlin Monroe. Marina jest lekką uwodzicielką, kokieteryjną flirciarą, której głównym celem w życiu jest doprowadzanie mężczyzn do gorączki. Z pośród wszystkich ról Marlin wyróżnia ją bardziej wyrazisty charakter postaci, w przeciwieństwie do Sugar z Some Like It Hot czy Dziewczyny z The Seven Year Itch, Marina wydaje się mieć trochę osobowości. Oczywiście jest to też z pewnością wielka zasługa scenariusza i reżyserii. Scenariusz został on napisany jako sztuka teatralna: The Sleeping Prince przez Terence'go Rattigan. Reżyserii podją się filmowy partner Marlin, Laurence Olivier, grający w filmie Charlesa, Księcia regenta.


Film nie ukrywa swojej teatralności, widać ją szczególnie w zwrotach akcji i klasycznym komizmie, co jest w moim odczuciu wielką jego zaletą. Gagi nie są filmowe tylko wyraźnie teatralne. Gdy Marina ma opuszczać siedzibę księcia za każdym razem z powrotem porywa ją przebieg akcji: ktoś wychodzi z sąsiedniego pokoju by ją zatrzymać lub przywołuje przez uchylone drzwi; gest nadania jej medalu jest powtarzany kilkakrotnie w akcji i za każdym razem rozszerza się jego kontekst, podobnie sceny uwodzenia. Lubię ten zabieg, ponieważ wówczas wydaje mi się, że moje myśli potrafią wyprzedzić akcje, a akcja zwykle jest o krok dalej za moim przewidywaniem. Różnice między nimi, oraz tak budowane zaskoczenie faktycznym przebiegiem akcji bardzo angażuje w odbiór filmu. Sprawia to, iż podczas oglądania mam odczucie, że dobrze się bawię. A to przecież istota dobrej komedii.


Wracając do Marlin: choć gra standardową dla siebie rolę, tym razem wydaje mi się bardziej autentyczna. Może dzięki temu, że jej zęby są żółte, a waga - jak na nią - dość wysoka. Oczywiście nie ujmuje jej to ani trochę uroku. Jest beztroska i bawi się sytuacją, a jej złość ma zawsze bardzo uroczy wyraz. Nigdy nie wie jak ma się zachować, ale akcja zawsze zawsze pomaga jej się odnaleźć. Jej bezradność wobec sytuacji wydaje się wyrazem jej dziecinniej wręcz niewinności. Ponadto ma za nic cały majestat Księcia i jego ważną politykę, a jej temat zawsze rozbraja wszczynając dyskusję o uczuciach.
[uwaga spoiler]
Historia wydawać się może bajką o kopciuszku, ale na szczęście nią nie jest. Konstrukcja romansu jest misterna, a Książę nie jest ślepym dzieckiem w tej grze, prowadzą wyrównaną walkę, a mimo to po dłuższej walce daje się złapać Marinie na haczyk. A gdy ta ma już w ręku z lekkością odchodzi dziękując za udaną zabawę, pozostawiając go w aurze swojej niezwykłości.

Trailer:

2011/06/02

Pinkfloydia harveii

Fani Pink Floyd, entomolodzy pracujący w Stanach Zjednoczonych: Dimitar Dimitrov i Gustavo Hormiga nazwali nowo-odkrytego przez siebie pająka Pinkfloydia harveii na cześć swojego ulubionego zespołu.
Pająk występuje we wschodniej Australii.


Żródła:
1. onlinelibrary.wiley.com
2. zoobank.org